Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Wigilia , moje 15 urodziny. Rodzice chcieli zrobić mi niespodziankę i powiedzieli, że gdzieś pojedziemy. Gdybym wiedziała co stanie się później nigdy nie wsiadła bym do tego samochodu. Rodzicom też nie pozwoliłabym do niego wsiąść. Ale stało się. Jechaliśmy spokojnie gdy nagle zza krzaków wyskoczył pies. Mój ojciec skręcił aby nie uderzyć zwierzęcia i stało się. Byłam ledwo żywa. Odwróciłam głowę w stronę szyby i zobaczyłam chłopca biegnącego do samochodu. Coś krzyczał, ale ja nic nie rozumiałam. Wyciągnął mnie i położył z daleka samochodu na trawie. Właśnie miał wyciągać moich rodziców kiedy ... samochód wybuchnął. Wtedy straciłam świat z oczu. Chyba zemdlałam, a kiedy się obudziłam leżałam w szpitalu. W ręce miałam dziwny medalion. Wydawało mi się, że kiedyś już go widziałam. I tak było. Medalion należał do tajemniczego chłopaka. Wtedy myślałam kto to jest i chciałam mu podziękować za uratowanie życia. Leżałam na łóżku szpitalnym i obserwowałam ludzi . Pielęgniarki mówiły o mnie coś za plecami, a lekarze patrzyli na mnie z takim niepokojem. Wokół siebie słyszałam szepty :
"to taka dobra dziewczyna"
"żal mi jej"
"co teraz z nią będzie"
Szczerze mówiąc sama miałam podobne myśli. Nie wiedziałam dokąd teraz pójdę po stracie mamy i taty. Nie chciałam iść do domu dziecka. W końcu sąd zgodził się abym zamieszkała z dziadkiem Germanym i babcią Stephany. Nie znałam ich. Prawdopodobnie to do nich chcieli mnie zawieść rodzice w ten straszny dzień. Okazało się, że mieszkali daleko od Londynu, w Nowym Yorku. Zawsze chciałam tam pojechać, ale nie w takich okolicznościach. Więc jak sąd powiedział, tak się stało. Zamieszkałam z dziadkami w NY i nawet mi się tam podobało. Oh, zapomniałam się przedstawić. Jestem Anne Broke. Chodziłam do szkoły w której poznałam moją przyjaciółkę Pattie. Była wspaniałą osobą. Lata mijały, a ja nadal myślałam o tajemniczym chłopaku od medalionu. W moje 18-ste urodziny postanowiłam go odnaleźć. Nie wiem po co. Dla własnej satysfakcji. Męczyło mnie to, że nawet mu nie podziękowałam. Moja babcia nie była za bardzo przekonana do mojego pomysłu, za to dziadek cieszył się, że ma wnuczkę która dąży do swego. Jednak oboje bali się czy nic mi się nie stanie. Londyn jest daleko od NY więc nie mogliby mieć mnie "na oku". Ja wiedziałam, że pojadę tam i go odszukam. Można powiedzieć, że to było takie moje postanowienie noworoczne. Następnego dnia kupiłam bilet na lot do Anglii. Miałam lecieć tam 30.12. Nie podobała mi się ta data, bo wtedy jest duży ruch (przygotowania do sylwestra). Ale chciałam spędzić święta z rodziną więc wybrałam tą datę. Pierwszy dzień świąt przeminął szybko. W drugi dzień zaprosiłam moją przyjaciółkę. Babcia Stephanie wprost ją uwielbiała! Upiekła na tą okazję specjalnie ciasteczka z czekoladą. Kiedy przyszła usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać.
-Pattie, chcę ci powiedzieć, że lecę do Londynu.
-to świetnie! Ale po co ? - uśmiechnęła się moja przyjaciółka ale widziałam że jest jej trochę smutno -
-Pamiętasz jak ci opowiadałam o chłopcu który mnie uratował ?
-Pamiętam , to ten od medalionu ?
-Dokładnie ! Chcę go odnaleźć i mu podziękować. Za wszystko ! - krzyknęłam i dokończyłam jeść ciasteczka - a może chcesz polecieć ze mną ?
-Oczywiście ! - odpowiedziała i przytuliła mnie tak mocno, że aż nie mogłam oddychać.
-Dobrze dziewczynki , dokończcie jeść i biegnijcie po bilet dla drugiej pasażerki - babcia puściła do nas oczko i zaśmiała się . Pobiegłyśmy po bilet i wróciłyśmy z powrotem do domu. Wieczorem odprowadziłam Pattie do jej mieszkania.
-Anne, dziękuję ci.
-Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się i dotarłam bezpiecznie do dziadków.
CDN :)) ...
Uuuuuu. .. Czekam na nn! Informuj mnie na tt @HaribooGoldBear
OdpowiedzUsuńSuperekstrazarąbisty!! Czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSuper! Ciekawie się zaczyna. Na pewno będę czytać ;) Mnie też możesz informować @likebiscuits :D
OdpowiedzUsuńciekawy, zobaczę co dalej. Dopiero zaczynam :)
OdpowiedzUsuń