Wyszłam na zewnątrz. On już na mnie czekał. Miał niesamowite poczucie czasu. Chodziliśmy po parku nic nie mówiąc. Nie lubiłam ciszy więc musiałam zacząć rozmowę.
-Gdzie mieszkasz ?
-Urodziłem się w Londynie, ale podróżuję po świecie. Na razie mieszkam w hotelu, w którym się poznaliśmy.
-Ja mieszkam w Nowym Yorku , ale przyjechałam znaleźć ciebie. - chłopak nagle stanął i dziwnie się na mnie popatrzył
-Zaraz , zaraz...Mnie ?
-Pamiętasz wigilię 3 lata temu ? Uratowałeś 15-letnią dziewczynę z samochodu.
-...Pamiętam , dałem jej wtedy ... - Niall nie dokończył, bo przerwałam mu pokazując środek medalionu - to mój medalion !
-teraz już mój medalion - zaśmiałam się i spuściłam głowę w dół
-Rzeczywiście , ale tak właściwie to po co mnie szukałaś ?
-Chciałam ci podziękować, bo wtedy nie zdążyłam.
-to ja dziękuję tobie - powiedział i popatrzył się prosto w moje oczy
-Ale za co ? - spytałam zastanawiając się o co mu chodzi
-Gdybyś mnie nie szukała nie spotkałbym tak wspaniałej dziewczyny jak ty - odwróciłam głowę żeby chłopak nie widział moich rumieńców. to było bardzo miłe , ale nadal wiedziałam o nim za mało. Zaczęłam go wypytywać o wszystko.
-A ile masz lat ?
-We wrześniu skończę 21 , ale do tamtej pory mam 20. A ty ? - odpowiedział nie odrywając ode mnie wzroku
- 18
-Młodziutka jesteś - zaśmiał się cicho i od tamtej pory czułam, że będziemy się dobrze dogadywać.
Godziny mijały, a my rozmawialiśmy i straciliśmy poczucie czasu. Dopiero kiedy zrobiło się ciemno spojrzałam na komórkę i zobaczyłam 5 nieodebranych połączeń i 3 sms-y. Moja przyjaciółka się o mnie martwiła, a ja bawiłam się z Niallem. Wróciliśmy do hotelu i pierwsze co zrobiłam to przeprosiłam Pattie, że nie odbierałam telefonu.
CDN . ;pp
wtorek, 31 grudnia 2013
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Rozdział 4
Podziękowałam chłopakowi za uratowanie i przedstawiłam się.
-Jestem Anne Broke. A ty ?
-Niall Horan. - odpowiedział i podniósł medalion z podłogi - to chyba twoje
-tak... - otworzyłam go i jeszcze raz spojrzałam na inicjały "N.H". Czy to był on ? Jego oczy, nazwisko. Wszystko pasowało!
-Masz może ochotę spotkać się ze mną jutro w parku ? - wolałam go najpierw poznać zanim mu podziękuje
-Jasne, to jest mój numer. Zadzwoń jak będziesz gotowa - podał mi kartkę z numerem i odszedł. Był tak przygotowany jakby wiedział, że mnie spotka. Nie martwiłam się o to tylko wróciłam do pokoju jakby nic się nie stało.
-Znalazłam go. - powiedziałam do przyjaciółki
-Kogo ?
-Chłopaka od medalionu. Nazywa się Niall Horan. - powiedziałam i poczułam "motylki w brzuchu"
-Jaki on jest ? - spytała się i położyła na łóżku
-Jest miły, uroczy, ma śliczne oczy i .... - nie zdążyłam dokończyć, bo przerwała mi Pattie
-Powiedziałaś mu kim jesteś ?
-..nie , jeszcze nie. Umówiłam się z nim jutro w parku. - powiedziałam i weszłam pod kołdrę
-No to będzie się działo - Pattie zgasiła lampkę i poszłyśmy spać. Całą noc myślałam o Niallu. Zastanawiałam się jaki jest, ile ma lat, czy jest szczęśliwy. Wydawał się miły, ale ja go nie znałam. Miałam nadzieję, że pierwszy dzień nowego roku (dzień spotkania w parku) będzie moim najlepszym dniem w roku. Rano obudziłam się przed Pattie i zamówiłam śniadanie.
-Obudź się śpiochu! - waliłam patelnią nad głową przyjaciółki
-Co się stało ... ?! - spytała w połowie jeszcze śpiąca Pattie
-Pobudka ! Wstawaj , śniadanie na stole ! - Dziewczyna wstała i walnęła mnie poduszką w głowę.
-Przestraszyłaś mnie wariacie ! - potem razem się z tego śmiałyśmy . Po śniadaniu zadzwoniłam do N.H i powiedziałam, że jestem gotowa . Mieliśmy się spotkać przy dużym dębie przed hotelem.
CDN ;*
-Jestem Anne Broke. A ty ?
-Niall Horan. - odpowiedział i podniósł medalion z podłogi - to chyba twoje
-tak... - otworzyłam go i jeszcze raz spojrzałam na inicjały "N.H". Czy to był on ? Jego oczy, nazwisko. Wszystko pasowało!
-Masz może ochotę spotkać się ze mną jutro w parku ? - wolałam go najpierw poznać zanim mu podziękuje
-Jasne, to jest mój numer. Zadzwoń jak będziesz gotowa - podał mi kartkę z numerem i odszedł. Był tak przygotowany jakby wiedział, że mnie spotka. Nie martwiłam się o to tylko wróciłam do pokoju jakby nic się nie stało.
-Znalazłam go. - powiedziałam do przyjaciółki
-Kogo ?
-Chłopaka od medalionu. Nazywa się Niall Horan. - powiedziałam i poczułam "motylki w brzuchu"
-Jaki on jest ? - spytała się i położyła na łóżku
-Jest miły, uroczy, ma śliczne oczy i .... - nie zdążyłam dokończyć, bo przerwała mi Pattie
-Powiedziałaś mu kim jesteś ?
-..nie , jeszcze nie. Umówiłam się z nim jutro w parku. - powiedziałam i weszłam pod kołdrę
-No to będzie się działo - Pattie zgasiła lampkę i poszłyśmy spać. Całą noc myślałam o Niallu. Zastanawiałam się jaki jest, ile ma lat, czy jest szczęśliwy. Wydawał się miły, ale ja go nie znałam. Miałam nadzieję, że pierwszy dzień nowego roku (dzień spotkania w parku) będzie moim najlepszym dniem w roku. Rano obudziłam się przed Pattie i zamówiłam śniadanie.
-Obudź się śpiochu! - waliłam patelnią nad głową przyjaciółki
-Co się stało ... ?! - spytała w połowie jeszcze śpiąca Pattie
-Pobudka ! Wstawaj , śniadanie na stole ! - Dziewczyna wstała i walnęła mnie poduszką w głowę.
-Przestraszyłaś mnie wariacie ! - potem razem się z tego śmiałyśmy . Po śniadaniu zadzwoniłam do N.H i powiedziałam, że jestem gotowa . Mieliśmy się spotkać przy dużym dębie przed hotelem.
CDN ;*
sobota, 28 grudnia 2013
Rozdział 3
Zameldowałyśmy się w hotelu "Stars". Cały wieczór rozmawiałyśmy o wadach i zaletach wypadku sprzed 3 lat. Gdyby nie on nie poznałabym Pattie , a bez niej moje życie nie było by już takie samo. Z drugiej strony tęskniłam za rodzicami i chciałabym żeby przy mnie byli.
W nocy śniły mi się pewne oczy. Skądś je znałam. Nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
Rano obudził mnie radosny krzyk mojej przyjaciółki :
- Lecimy do Londynu ! - od razu powróciła mi energia i zaczęłam się ubierać. Szybko wybiegłyśmy z hotelu i pobiegłyśmy na lotnisko. Kupiłyśmy bilety i wsiadłyśmy do samolotu. Leciałyśmy zaledwie godzinę i byłyśmy już w Anglii. Wysiadłyśmy spokojnie myśląc gdzie będziemy mieszkać przez czas poszukiwań.
-Przepraszam panią, wie może pani gdzie jest najbliższy hotel ? - spytałam się pani w dużym, białym kapeluszu i pięknym stroju.
-Widzę, że dziewczynki nie stąd - zaśmiała się i mówiła dalej - wsiadajcie, podwiozę was. - wskazała na czarną limuzynę. Myślałam, że sobie żartuje, ale mówiła serio. Zgodziłyśmy się w końcu nie miałyśmy nic do stracenia. Rozmawiałyśmy z panią Rosalią o Anglii. Bardzo dobrze się z nią dogadywałyśmy. W końcu podjechałyśmy pod hotel.
-Oto "Liverna" drogie panie - powiedziała i kiwnęła głową w stronę budynku, który wyglądał jak pałac.
-...jest śliczny , ale wygląda na drogi a my nie mamy pieniędzy - wtrąciła Pattie
-Nie ma sprawy, zapłacę za was - wyciągnęła dużą sumę pieniędzy i włożyła mi ją do ręki
-Ale my nie możemy tego przyjąć. to za dużo pieniędzy.
-Nie możecie tylko musicie - pani puściła oczko i dokończyła - i jeszcze jedno chcecie wejść do ekskluzywnego hotelu w takich rzeczach ? - kiwnęła przecząco głową - o nie ! Jedziemy na zakupy!- spojrzałam na moją przyjaciółkę i wiedziałam że w moim życiu w końcu dzieje się coś dobrego. Pani Rosalia zabrała nas do najlepiej wyposażonych sklepów w UK.
Zapłaciła za nasze sukienki i dodatki !
-No i teraz wyglądacie przepięknie ! Jesteście gotowe. Idźcie i mam nadzieję że do zobaczenia.
-Do zobaczenia , dziękujemy za wszystko! - powiedziałyśmy i wyszłyśmy z limuzyny. W środku "Liverny" było jak w bajce. Wielki diamentowy żyrandol , czerwona wykładzina w kwiatowe wzory. Podeszłyśmy do recepty i poprosiłyśmy o pokój. Dostałyśmy chyba najpiękniejszy pokój w hotelu. Z tarasu widać było oświetlone miasto. Widok który lubię najbardziej.
-O nie ! - krzyknęłam tak głośno że chyba całe miasto mnie słyszało
-Co się stało ? - spytała Pattie
-Zgubiłam mój medalion ! Idę go poszukać na korytarzu. Zostań w pokoju, zaraz wracam! - powiedziałam i wybiegłam na korytarz. Szukałam medalionu i nagle poślizgnęłam się. Jednak nie upadłam. Złapał mnie pewien blondyn. Moją uwagę przykuły jego piękne niebieskie oczy. Gdzieś je już widziałam. Byłam pewna.
CDN :D
W nocy śniły mi się pewne oczy. Skądś je znałam. Nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
Rano obudził mnie radosny krzyk mojej przyjaciółki :
- Lecimy do Londynu ! - od razu powróciła mi energia i zaczęłam się ubierać. Szybko wybiegłyśmy z hotelu i pobiegłyśmy na lotnisko. Kupiłyśmy bilety i wsiadłyśmy do samolotu. Leciałyśmy zaledwie godzinę i byłyśmy już w Anglii. Wysiadłyśmy spokojnie myśląc gdzie będziemy mieszkać przez czas poszukiwań.
-Przepraszam panią, wie może pani gdzie jest najbliższy hotel ? - spytałam się pani w dużym, białym kapeluszu i pięknym stroju.
-Widzę, że dziewczynki nie stąd - zaśmiała się i mówiła dalej - wsiadajcie, podwiozę was. - wskazała na czarną limuzynę. Myślałam, że sobie żartuje, ale mówiła serio. Zgodziłyśmy się w końcu nie miałyśmy nic do stracenia. Rozmawiałyśmy z panią Rosalią o Anglii. Bardzo dobrze się z nią dogadywałyśmy. W końcu podjechałyśmy pod hotel.
-Oto "Liverna" drogie panie - powiedziała i kiwnęła głową w stronę budynku, który wyglądał jak pałac.
-...jest śliczny , ale wygląda na drogi a my nie mamy pieniędzy - wtrąciła Pattie
-Nie ma sprawy, zapłacę za was - wyciągnęła dużą sumę pieniędzy i włożyła mi ją do ręki
-Ale my nie możemy tego przyjąć. to za dużo pieniędzy.
-Nie możecie tylko musicie - pani puściła oczko i dokończyła - i jeszcze jedno chcecie wejść do ekskluzywnego hotelu w takich rzeczach ? - kiwnęła przecząco głową - o nie ! Jedziemy na zakupy!- spojrzałam na moją przyjaciółkę i wiedziałam że w moim życiu w końcu dzieje się coś dobrego. Pani Rosalia zabrała nas do najlepiej wyposażonych sklepów w UK.
Zapłaciła za nasze sukienki i dodatki !
-No i teraz wyglądacie przepięknie ! Jesteście gotowe. Idźcie i mam nadzieję że do zobaczenia.
-Do zobaczenia , dziękujemy za wszystko! - powiedziałyśmy i wyszłyśmy z limuzyny. W środku "Liverny" było jak w bajce. Wielki diamentowy żyrandol , czerwona wykładzina w kwiatowe wzory. Podeszłyśmy do recepty i poprosiłyśmy o pokój. Dostałyśmy chyba najpiękniejszy pokój w hotelu. Z tarasu widać było oświetlone miasto. Widok który lubię najbardziej.
-O nie ! - krzyknęłam tak głośno że chyba całe miasto mnie słyszało
-Co się stało ? - spytała Pattie
-Zgubiłam mój medalion ! Idę go poszukać na korytarzu. Zostań w pokoju, zaraz wracam! - powiedziałam i wybiegłam na korytarz. Szukałam medalionu i nagle poślizgnęłam się. Jednak nie upadłam. Złapał mnie pewien blondyn. Moją uwagę przykuły jego piękne niebieskie oczy. Gdzieś je już widziałam. Byłam pewna.
CDN :D
piątek, 27 grudnia 2013
Rozdział 2
Kolejne dni przebiegały spokojnie. Pakowanie do wyjazdu zajęło mi zaledwie godzinę. Wzięłam ze sobą tylko rzeczy i jedzenie. Nic innego nie było mi potrzebne. Medalion cały czas nosiłam przy sobie. Był moim talizmanem na szczęście. Po spakowaniu dziadek odwiózł mnie z babcią na lotnisko. Obaj płakali i ja też nie mogłam powstrzymać łez. Pierwszy raz rozstawałam się z nimi na tak długo. Właściwie nie wiedziałam na ile. Wszystko było już załatwione , samolot odlatywał za 15 minut i jedyne czego brakowało to Pattie! Denerwowałam się, że nie zdążymy. Dziadek pocieszał mnie, że zaraz przyjedzie , ale ja miałam 18 lat i nie byłam głupia.
-Proszę pani , samolot odlatuje za 5 minut. - pospieszała mnie stewardessa, a ja od tego stresu zaczęłam się pocić.
-Skarbie może poleć bez niej. My jej to wytłumaczymy. - powiedziała babcia. Zgodziłam się i kiedy właśnie miałam wchodzić na pokład "stalowego ptaka" zobaczyłam moją przyjaciółkę. Nawet nie wiecie jak ucieszyłam się na jej widok. Przybiegła do mnie i zaczęła mnie przepraszać, że się spóźniła.
-Nie przepraszaj, chodźmy! - powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. Dziadkowie machali nam na pożegnanie, ale wiedzieli że jeszcze wrócimy do NY. Na pewno wrócimy.
-Przepraszam cię jeszcze raz. Zaspałam, a potem ...
-Nie przepraszaj ale jak przyszłabyś chociaż 2 minuty później , siedziała bym tutaj sama - razem śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.
Oczywiście miałam pecha i nagle w połowie lotu stewardessa ogłosiła :
*Uwaga, uwaga wszyscy pasażerowie proszeni o zapięcie pasów. Lądujemy w Niemczech z powodu złych warunków pogodowych. Dziękujemy za uwagę!*
Byłam bardzo zła, bo Londyn jest bardzo blisko Niemiec! Ale cóż trzeba było uspokoić nerwy. Dobrze, że była ze mną przyjaciółka, bo bez niej nie wytrzymałabym tam sylwestra.
Powoli wylądowaliśmy na lotnisku w Berlinie. Było tam bardzo ślisko i kiedy wychodziłam z samolotu przewróciłam się, a medalion wypadł mi z kieszeni. Otwarł się ! Nigdy nie widziałam, że on się otwiera, ale mniejsza z tym. W środku napisane były inicjały "N.H".
-Co to może znaczyć ? - spytałam się mojej pncż (przyjaciółki na całe życie)
-Że...że...że ten chłopak ma imię na N i nazwisko na H - zaśmiała się szyderczo
-Ej, to nie jest śmieszne - uśmiechnęłam się i szturchnęłam ją w ramię.
-Zobaczysz jak dotrzemy do Londynu odnajdziemy go.
-Obiecujesz ?
-Obiecuję. - przytuliła mnie i poszłyśmy szukać dobrego hotelu na przenocowanie.
CDN ;)) ...
-Proszę pani , samolot odlatuje za 5 minut. - pospieszała mnie stewardessa, a ja od tego stresu zaczęłam się pocić.
-Skarbie może poleć bez niej. My jej to wytłumaczymy. - powiedziała babcia. Zgodziłam się i kiedy właśnie miałam wchodzić na pokład "stalowego ptaka" zobaczyłam moją przyjaciółkę. Nawet nie wiecie jak ucieszyłam się na jej widok. Przybiegła do mnie i zaczęła mnie przepraszać, że się spóźniła.
-Nie przepraszaj, chodźmy! - powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. Dziadkowie machali nam na pożegnanie, ale wiedzieli że jeszcze wrócimy do NY. Na pewno wrócimy.
-Przepraszam cię jeszcze raz. Zaspałam, a potem ...
-Nie przepraszaj ale jak przyszłabyś chociaż 2 minuty później , siedziała bym tutaj sama - razem śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.
Oczywiście miałam pecha i nagle w połowie lotu stewardessa ogłosiła :
*Uwaga, uwaga wszyscy pasażerowie proszeni o zapięcie pasów. Lądujemy w Niemczech z powodu złych warunków pogodowych. Dziękujemy za uwagę!*
Byłam bardzo zła, bo Londyn jest bardzo blisko Niemiec! Ale cóż trzeba było uspokoić nerwy. Dobrze, że była ze mną przyjaciółka, bo bez niej nie wytrzymałabym tam sylwestra.
Powoli wylądowaliśmy na lotnisku w Berlinie. Było tam bardzo ślisko i kiedy wychodziłam z samolotu przewróciłam się, a medalion wypadł mi z kieszeni. Otwarł się ! Nigdy nie widziałam, że on się otwiera, ale mniejsza z tym. W środku napisane były inicjały "N.H".
-Co to może znaczyć ? - spytałam się mojej pncż (przyjaciółki na całe życie)
-Że...że...że ten chłopak ma imię na N i nazwisko na H - zaśmiała się szyderczo
-Ej, to nie jest śmieszne - uśmiechnęłam się i szturchnęłam ją w ramię.
-Zobaczysz jak dotrzemy do Londynu odnajdziemy go.
-Obiecujesz ?
-Obiecuję. - przytuliła mnie i poszłyśmy szukać dobrego hotelu na przenocowanie.
CDN ;)) ...
Rozdział 1
Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Wigilia , moje 15 urodziny. Rodzice chcieli zrobić mi niespodziankę i powiedzieli, że gdzieś pojedziemy. Gdybym wiedziała co stanie się później nigdy nie wsiadła bym do tego samochodu. Rodzicom też nie pozwoliłabym do niego wsiąść. Ale stało się. Jechaliśmy spokojnie gdy nagle zza krzaków wyskoczył pies. Mój ojciec skręcił aby nie uderzyć zwierzęcia i stało się. Byłam ledwo żywa. Odwróciłam głowę w stronę szyby i zobaczyłam chłopca biegnącego do samochodu. Coś krzyczał, ale ja nic nie rozumiałam. Wyciągnął mnie i położył z daleka samochodu na trawie. Właśnie miał wyciągać moich rodziców kiedy ... samochód wybuchnął. Wtedy straciłam świat z oczu. Chyba zemdlałam, a kiedy się obudziłam leżałam w szpitalu. W ręce miałam dziwny medalion. Wydawało mi się, że kiedyś już go widziałam. I tak było. Medalion należał do tajemniczego chłopaka. Wtedy myślałam kto to jest i chciałam mu podziękować za uratowanie życia. Leżałam na łóżku szpitalnym i obserwowałam ludzi . Pielęgniarki mówiły o mnie coś za plecami, a lekarze patrzyli na mnie z takim niepokojem. Wokół siebie słyszałam szepty :
"to taka dobra dziewczyna"
"żal mi jej"
"co teraz z nią będzie"
Szczerze mówiąc sama miałam podobne myśli. Nie wiedziałam dokąd teraz pójdę po stracie mamy i taty. Nie chciałam iść do domu dziecka. W końcu sąd zgodził się abym zamieszkała z dziadkiem Germanym i babcią Stephany. Nie znałam ich. Prawdopodobnie to do nich chcieli mnie zawieść rodzice w ten straszny dzień. Okazało się, że mieszkali daleko od Londynu, w Nowym Yorku. Zawsze chciałam tam pojechać, ale nie w takich okolicznościach. Więc jak sąd powiedział, tak się stało. Zamieszkałam z dziadkami w NY i nawet mi się tam podobało. Oh, zapomniałam się przedstawić. Jestem Anne Broke. Chodziłam do szkoły w której poznałam moją przyjaciółkę Pattie. Była wspaniałą osobą. Lata mijały, a ja nadal myślałam o tajemniczym chłopaku od medalionu. W moje 18-ste urodziny postanowiłam go odnaleźć. Nie wiem po co. Dla własnej satysfakcji. Męczyło mnie to, że nawet mu nie podziękowałam. Moja babcia nie była za bardzo przekonana do mojego pomysłu, za to dziadek cieszył się, że ma wnuczkę która dąży do swego. Jednak oboje bali się czy nic mi się nie stanie. Londyn jest daleko od NY więc nie mogliby mieć mnie "na oku". Ja wiedziałam, że pojadę tam i go odszukam. Można powiedzieć, że to było takie moje postanowienie noworoczne. Następnego dnia kupiłam bilet na lot do Anglii. Miałam lecieć tam 30.12. Nie podobała mi się ta data, bo wtedy jest duży ruch (przygotowania do sylwestra). Ale chciałam spędzić święta z rodziną więc wybrałam tą datę. Pierwszy dzień świąt przeminął szybko. W drugi dzień zaprosiłam moją przyjaciółkę. Babcia Stephanie wprost ją uwielbiała! Upiekła na tą okazję specjalnie ciasteczka z czekoladą. Kiedy przyszła usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać.
-Pattie, chcę ci powiedzieć, że lecę do Londynu.
-to świetnie! Ale po co ? - uśmiechnęła się moja przyjaciółka ale widziałam że jest jej trochę smutno -
-Pamiętasz jak ci opowiadałam o chłopcu który mnie uratował ?
-Pamiętam , to ten od medalionu ?
-Dokładnie ! Chcę go odnaleźć i mu podziękować. Za wszystko ! - krzyknęłam i dokończyłam jeść ciasteczka - a może chcesz polecieć ze mną ?
-Oczywiście ! - odpowiedziała i przytuliła mnie tak mocno, że aż nie mogłam oddychać.
-Dobrze dziewczynki , dokończcie jeść i biegnijcie po bilet dla drugiej pasażerki - babcia puściła do nas oczko i zaśmiała się . Pobiegłyśmy po bilet i wróciłyśmy z powrotem do domu. Wieczorem odprowadziłam Pattie do jej mieszkania.
-Anne, dziękuję ci.
-Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się i dotarłam bezpiecznie do dziadków.
CDN :)) ...
"to taka dobra dziewczyna"
"żal mi jej"
"co teraz z nią będzie"
Szczerze mówiąc sama miałam podobne myśli. Nie wiedziałam dokąd teraz pójdę po stracie mamy i taty. Nie chciałam iść do domu dziecka. W końcu sąd zgodził się abym zamieszkała z dziadkiem Germanym i babcią Stephany. Nie znałam ich. Prawdopodobnie to do nich chcieli mnie zawieść rodzice w ten straszny dzień. Okazało się, że mieszkali daleko od Londynu, w Nowym Yorku. Zawsze chciałam tam pojechać, ale nie w takich okolicznościach. Więc jak sąd powiedział, tak się stało. Zamieszkałam z dziadkami w NY i nawet mi się tam podobało. Oh, zapomniałam się przedstawić. Jestem Anne Broke. Chodziłam do szkoły w której poznałam moją przyjaciółkę Pattie. Była wspaniałą osobą. Lata mijały, a ja nadal myślałam o tajemniczym chłopaku od medalionu. W moje 18-ste urodziny postanowiłam go odnaleźć. Nie wiem po co. Dla własnej satysfakcji. Męczyło mnie to, że nawet mu nie podziękowałam. Moja babcia nie była za bardzo przekonana do mojego pomysłu, za to dziadek cieszył się, że ma wnuczkę która dąży do swego. Jednak oboje bali się czy nic mi się nie stanie. Londyn jest daleko od NY więc nie mogliby mieć mnie "na oku". Ja wiedziałam, że pojadę tam i go odszukam. Można powiedzieć, że to było takie moje postanowienie noworoczne. Następnego dnia kupiłam bilet na lot do Anglii. Miałam lecieć tam 30.12. Nie podobała mi się ta data, bo wtedy jest duży ruch (przygotowania do sylwestra). Ale chciałam spędzić święta z rodziną więc wybrałam tą datę. Pierwszy dzień świąt przeminął szybko. W drugi dzień zaprosiłam moją przyjaciółkę. Babcia Stephanie wprost ją uwielbiała! Upiekła na tą okazję specjalnie ciasteczka z czekoladą. Kiedy przyszła usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać.
-Pattie, chcę ci powiedzieć, że lecę do Londynu.
-to świetnie! Ale po co ? - uśmiechnęła się moja przyjaciółka ale widziałam że jest jej trochę smutno -
-Pamiętasz jak ci opowiadałam o chłopcu który mnie uratował ?
-Pamiętam , to ten od medalionu ?
-Dokładnie ! Chcę go odnaleźć i mu podziękować. Za wszystko ! - krzyknęłam i dokończyłam jeść ciasteczka - a może chcesz polecieć ze mną ?
-Oczywiście ! - odpowiedziała i przytuliła mnie tak mocno, że aż nie mogłam oddychać.
-Dobrze dziewczynki , dokończcie jeść i biegnijcie po bilet dla drugiej pasażerki - babcia puściła do nas oczko i zaśmiała się . Pobiegłyśmy po bilet i wróciłyśmy z powrotem do domu. Wieczorem odprowadziłam Pattie do jej mieszkania.
-Anne, dziękuję ci.
-Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się i dotarłam bezpiecznie do dziadków.
CDN :)) ...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)